![]() |
Matku, chyba przesadziłam |
Wtedy zobaczyłam na jego łapie znak słońca. Zabiłam jednego z mojego stada! Nie byłam już normalną lwicą, stałam się morderczynią!
Uciekłam z miejsca zbrodni, usiadłam na środku sawanny i schowałam oczy w łapach. Wtedy usłyszałam ryki. Czyżbym się przesłyszała? Wtedy zauważyłam stado antylop.
"Nareszcie..." - pomyślałam. Wtedy zauważyłam lwice pędzące za zwierzętami. Postanowiłam dołączyć się do ogonka. Wbiegłam w środek i od razu zostałam wypchnięta przez szarą lwicę. Warknęłam i pobiegłam w stronę wielkiego głazu. Nieopodal zauważyłam jaskinię. Weszłam do niej i położyłam się. Postanowiłam przeczekać noc w grocie, no bo gdzie indziej?
Następnego dnia
Obudziłam się dość wcześnie. Na nogi postawił mnie donośny ryk. No właśnie, ryk ale kogo? Postanowiłam sprawdzić. Wystawiłam łeb z jaskini i rozejrzałam się. Wyszłam i ku swojemu zdziwieniu ujrzałam piękną skałę. Zaczęłam iść w jej kierunku. Wspięłam się po kamiennych schodkach. Nagle zobaczyłam brązowego lwa. Był silnie umięśniony i wpatrywał się we mnie z ciekawością.
- Kim jesteś? - Głos miał melodyjny i ciepły. Otrząsnęłam się z zaskoczenia i rzekłam:
- Jestem Kavana. Pochodzę z Ziemi Słońca. - Lew gestem zaprosił mnie do jaskini, a ja tam weszłam. Postanowiłam tu zostać.
Niespodziewanie z mojej łapy wystrzelił promień złotego światła.
"No tak " - pomyślałam. Byłam magiczna, a oni nie. Postanowiłam to zachować w tajemnicy. Nikt o tym nie mógł się dowiedzieć.
_____________________________________________________________________________
No wyszło jak wyszło, boże krótkie za krótkie! Przesadziłam chyba z tą krwią, kurcze ale ten post wydaje mi się strasznie krótki. Kohu Kohu, mam nadzieję że Twój post będzie sensowniejszy niż to coś.